Czas na perełkę:
Wyjechaliśmy rano ok. 8. 00 w Dubrowniku byliśmy ok 10.
Pierwsza uwaga (jakże proste rozumowanie - lecz nie w naszym przypadku ).
Przyjeżdżając do miasta i chcąc zrobić słynne zdjęcie panoramy
Dubrownika z "lotu ptaka" należy udać się rano, do południa na punkt
widokowy usytuowany za miastem, gdyż później zdjęcia będziemy robić pod
słońce. Proste, teraz tak, przedtem nie (może nikt o tym nie myślał?).
No ale nić to Baśka... przejeżdżając przez most Franka T.
Za mostem kierujemy się w prawo
I jadąc wzdłuż portu uliczka Ivana Pavla II.
W porcie nic ciekawego, parę kutrów i jedna łódeczka
Za portem (zaraz) skręcamy w ulicę Nikola Tesli i na jej przedłużeniu jest ulica OD BATALE.
na niej bez problemu (za kompletną darmochę ) parkujemy cztery samochody i jeszcze wiele wolnego miejsca jest.
No super.
Spacerkiem ok 20 minut (siedmioro dzieci w tym jedno w spacerówce - luzik) udajemy się do starego miasta.
Pierwsze 5 minut nieciekawie, idziemy miastem. Następni widoczki - bajka:
Mijamy piękne ogrody:
I jesteśmy u celu
Wchodzimy przez zachodnią bramę Pile.
Przed bramą robimy urocze zdjęcia (znaczy się ja chyba tylko robiłem tak urocze )
Przechodzimy mosteczek i bajka fontanna Onufrego (wielkiego zresztą) wreszcie można się napić:
Za bramą po prawej wejście na mury:
Zero namysłu
Widoczek z murów na Stradum:
I oczywiście dachy
Przepiękne zatoczki pod murami:
No i postrzelaliśmy trochę
Proza życia ( i to jest piękne)
Dubrownicka marina:
No ale czas na lody:
Polecam lodziarnie zaraz za fontanną Onufrego, przecznica Stradum, ulica Zlatariceva
Oczywiście nie po to jedziemy taki szmat by Karlovaćka się nie napić.
Wchodzimy do jakiejś uliczki
I jest. Jak dotąd najdroższe w mojej karierze 29 kuna, pizza 48.
SUPER, Dubrownik jest piękny i gdyby nie to...
No i zwiedzanie. Nie będę się rozpisywał gdyż Pascal to zrobił w miarę
No oczywiście zieloni goście z wieży zegarowej
Katedra Wniebowzięcia NMP, kościół Św. Błazeja, kolumna Orlando, pałac Sponza..............
No i koty...
Podsumowując.
Jedno z piękniejszych miejsc na ziemi.
Objeżdżania Peljesaca c.d.
Jakże będąc na półwyspie nie wpaść do Trstenika.
Jest to (moja osobista opinia) jadąc wybrzeżem najpiękniejsze
miasteczko jakie widziałem w Cro. widziane z drogi (powtarzam - widziane
z drogi).
Z góry prezentuję się bardzo malowniczo.
Mnie przede wszystkim powala ta bardzo kolorowa zatoczka i bezmiar morza, nie zasłonięty żadną kupką kamieni
Zjeżdżając do niego jest podobnie jak w każdym pięknym miasteczku chorwackim, ale widok z góry - BAJKA
Na dole - standard
Podsumowując uważam iż widok z drogi na Trstenik powinien zajmować
sztandarowe miejsce na pocztówkach i folderach reklamowych półwyspu.
A czy w miasteczku jest ok to już inna sprawa, najlepiej jak wypowiedzą się osoby które przebywały w nim dłużej.
Jakże by to.
Być na Peljesacu i nie wjechać do słynnego tunelu?
Po wyjeździe mamy dwie możliwości:
My wybraliśmy tą na lewo jak zwykle, BAJKA.
Przy zjeździe widoki takie jak zwykle - winogrona.
Lecz tu zmyłka, nie jestem smakoszem lecz lepszych (słodszych) winogron w życiu nie jadłem.
Winogrona zerwaliśmy nie wychodząc z samochodu. (lenistwo nie po prostu gorąc był )
Po zjechaniu sielskie widoczki i ten spokój BAJKA
No i jakże by inaczej być i nie napić się Dingaca
No i tak upłynął kolejny wspaniały dzień.
Dzięki że z Wami tak miło mi się wspominało. O drodze powrotnej nie ma co pisać, wszystko już jest na google.
Cudów nie zobaczyliśmy, ale za to co użyliśmy to nasze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz