MYRA - Demre
Czy warto???
Hmm, będąc tam i nie wejść - grzech straszny.
Ale zdzierstwo niesamowite - kasa ta sama co w Efezie lecz do zobaczenia - bez porównania Zdzierstwo, lecz takie to turecko-turystycznie-zbujeckie prawo
Szwendamy się troszeczkę po amfiteatrze (do grobowców wejść nie można)
Jedziemy dalej
Południowe wybrzeże Turcji - zdecydowanie lepsze
Drogi też nie nie najgorsze
Dojeżdżamy do rzekomo jednej z najlepszych plaż - Olympos
Hmmm...., albo już dużo widzieliśmy i jesteśmy zbyt wybredni, albo mamy jakiś dziwny gust
W naszym przekonaniu są o wiele piękniejsze plaże.
W międzyczasie pływamy, plażujemy,
zwiedzamy
Same olympos jako miejsce pobytu (noclegu) nie polecam
"Starożytne Olympos to jedno z sześciu najważniejszych miast tzw. federacji likijskiej, obok Ksantos, Patary, Pinary, Myry i Tlos.
Zarys historii
Niewiele wiadomo jest o założeniu i najdawniejszych dziejach Olympos. Około 100 roku p.n.e. było już ważnym miastem regionu i posiadało maksymalną ilość głosów (czyli trzy) w federacji likijskiej. Podczas pierwszej wojny Rzymu z Mitrydatesem VI Eupatorem - królem Pontu (89 - 85 r. p.n.e.), piraci z wybrzeży Pamfilii i Cylicji tworzyli znaczącą część floty pontyjskiej, a po jej zakończeniu zachowali niezależność. Jeden z piratów - Zenicetes utrzymał Olympos, Korykos (obecnie Kızkalesi) i Phaselis i w przeciągu kilku lat uczynił z Olympos stolicę prowincji, która rozciągała się przez wschodnią Cylicję i równinę Pamfilii. Jednakże w 78 roku p.n.e. Rzymianie rozpoczęli kampanię przeciwko Zenicetesowi, w której, jako młody oficer, uczestniczył Juliusz Cezar. W jej wyniku Zenicetes został zapędzony w pułapkę w Olympos i popełnił samobójstwo przez samospalenie.
Olympos rozkwitało przez dwa i pół wieku panowania rzymskiego, a w 129 r. n.e. zostało zaszczycone wizytą cesarza Hadriana, po której przemianowano je na Hadrianopolis. Jednak w III wieku n.e. znacznie podupadło w skutek łupieżczych wypraw korsarzy i w tym stanie weszło w okres średniowiecza. Jego port został ufortyfikowany przez Genueńczyków w końcowym okresie Cesarstwa Bizantyjskiego, ale po podboju Anatolii przez Osmanów Olympos zostało całkowicie opuszczone.
Stan obecny
Ruiny Olympos leżą wzdłuż wybrzeży rzeki, która wypływa na kamienistą plażę tam, gdzie niegdyś znajdował się port miasta. Budowle, które przetrwały wieki zapomnienia, są zarośnięte krzewami i drzewami, co czyni Olympos miejscem trudnym do dokładnego spenetrowania podczas zwiedzania.
Na południowym brzegu rzeki znajduje się nieźle zachowany pas nabrzeża oraz ruiny dużej budowli, najprawdopodobniej magazynu. Na brzegu północnym, w pobliżu ujścia, leżą ruiny akropolu, gdzie najprawdopodobniej spalił się Zenicetes i jego towarzysze.
Bardziej w głębi lądu, po stronie południowej znajdują się pozostałości kilku budynków, w tym bazyliki, która we wczesnym okresie bizantyjskim służyła jako kościół. Jeszcze dalej widać przyporę mostu, który niegdyś łączył dwie części miasta. Główna część mieszkalna znajdowała się na brzegu północnym. Na wzgórzu powyżej brzegu południowego usytuowany jest teatr, całkowicie zarośnięty dzikimi krzewami, z którego większość siedzisk została zdemontowana i wykorzystana jako materiał budowlany.
Dokładnie naprzeciwko teatru, po stronie północnej położone są pozostałości kompleksu gimnazjum i łaźni, a dalej w głębi lądu, na brzegach bagnistego stawu stoi wspaniały portal z rzeźbionym nadprożem - bez wątpienia najciekawszy zabytek w Olympos. Obok portalu znajduje się podstawa pomnika, której inskrypcja wskazuje, że był on poświęcony Markowi Aureliuszowi. Komu poświęcona była świątynia, do której prowadziły ozdobne drzwi, nie wiadomo, ale przypuszcza się, że Hefajstosowi - bóstwu ognia, kowali i złotników. Hefajstos był bowiem patronem miasta Olympos, z powodu jego bliskości do wiecznie płonących ogni, płonących na jednym ze wzgórz ponad miastem, zwanych Chimerą (tr. Yanartaş). Już od IV wieku p.n.e. antyczni pisarze (m.in. Pliniusz Starszy) kojarzyli to niezwykłe zjawisko ze starogreckim mitologicznym potworem zionącym ogniem."
Zatłoczone jak plaża w Międzyzdrojach, (ew. Krupówki)
My wybraliśmy Cirali
miejsce "troszkę" odludniejsze do ruin blisko, stosunkowo tańsze (aczkolwiek tam zapłaciliśmy najdroższe noclegi - 70 euro za nockę ze śniadaniem)
Najważniejszą zaletą jest stosunkowa bliskość do Chimery
"Ognie Chimery (tr. Yanartaş czyli płonące kamienie) to położone na południu Turcji, w prowincji Antalya, miejsce wypływu naturalnego gazu ziemnego. Gaz ten w kontakcie z powietrzem ulega samozapłonowi. Emitowany gaz składa się w przeważającej części z metanu (87 %) i wodoru (7,5 -11 %). Na stokach góry Olympos, na obszarze obejmującym około 5 tysięcy metrów kwadratowych znajdują się dziesiątki miejsc emisji gazu.
Ognie płoną nieprzerwanie od czasów starożytnych. Według mitologii greckiej Chimera była ziejącym ogniem potworem o głowie lwa, ciele kozła i ogonie węża. Tu właśnie została pokonana przez Bellerofonta, który lecąc na skrzydlatym koniu Pegazie wlał jej w gardziel roztopiony ołów. W starożytności płonące na polanie ognie stanowiły punkt orientacyjny dla żeglarzy.
Dziś miejsce to przyciąga turystów. Dojście na polanę prowadzi od parkingu zlokalizowanego około 3 km za wsią Çıralı. Podejście zajmuje 20 - 30 minut. Ognie Chimery najlepiej oglądać nocą. Należy pamiętać o zabraniu latarki, gdyż podejście jest nieoświetlone. Można zabrać ze sobą również np. kiełbaski do zgrilowania na ogniu. "
Oczywiście pojechaliśmy tam wieczorkiem
Zabierzcie ze sobą latarki - przydadzą się
Nasze spanko i żarełko:
Jeziorko Obruk
"Ten niezwykły twór przyrody jest wynikiem działania procesów krasowych. W płynących pod powierzchnią gruntu wodach rozpuszcza się dwutlenek węgla pochodzący ze źródeł wulkanicznych. W kwaśnym środowisku następuje szybkie wymywanie wapiennych skał osadowych, skutkiem czego strop pieczary się zapada. Obruk ma około 150 m średnicy i głębokość 145 metrów. Lustro wody znajduje się około 30 m poniżej poziomu gruntu.
Jezioro Obruk nazywane jest również Kızören Obruk, aby odróżnić je od innych jezior tego rodzaju, które są charakterystyczne dla okolic Konyi. Te krasowe jeziora występują jedynie w Turcji i często zbiorczo określane są jako obruk, od nazwy wsi, w której mieści się najsłynniejsze z nich. Jeziora mają od 100 do 250 metrów średnicy, ale nie wszystkie są wypełnione wodą. "
Bajka
Nad brzegiem spotykamy turecką rodzinkę (głowa rodziny jest wykładowcą j. angielskiego w Ankarze) dowiadujemy się ciekawych rzeczy o innych jeziorkach krasowych w Turcji.
Wjeżdżamy do bajkowej Kapadocji
Znajdujemy przytulny hotelik za rozsądne pieniążki (hotel obok polecanego na forum hotelu - też niczego sobie)
Idziemy zwiedzać krainę pięknych koni
Pierwsze kroki kierujemy do:
Czy pięknie?
Na pewno!
Kapadocja to obowiązkowo Goreme i muzeum na powietrzu, ale na pewno są piękniejsze miasteczka w Kapadocji
My stwierdziliśmy iż to muzeum jest przereklamowane (no ale być trzeba).
Wcześnie rano jemy na dachu hotelu śniadanie
Widoczki bajkowe - tylko trochę głośno od balonów
Dzisiaj:
Uważamy 100% lepsze od Goreme
Zero ludzi tylko jedna muzułmańska rodzinka
Szalejemy
Fajny dzień
Kaymaklı
To trzeba zobaczyć
"Kaymaklı (czyli po turecku Śmietankowe Miasto) to jedno z najsłynniejszych podziemnych miast (yeraltı şehri) w Kapadocji. Wioska o tej samej nazwie położona jest około 19 kilometrów od Nevşehir, przy drodze do Niğde. Antyczna nazwa miasta to Enegup. Z powodu braku świadectw archeologicznych nie udało się ustalić wieku Kaymaklı, chociaż podejrzewa się, że najstarsze osadnictwo pochodziło z czasów hetyckich.
Zabudowania wiejskie Kaymaklı postawione są wokół blisko stu tuneli składających się na podziemne miasto i używanych po dziś dzień jako powierzchnia magazynowa, stajnie i piwnice. Od drugiego słynnego podziemnego miasta - Derinkuyu - Kaymaklı różni się planem i konstrukcją. Tunele są tutaj niższe, węższe i bardziej stromo nachylone. Istnieje teoria, mniej lub bardziej fantastyczna, że pomiędzy tymi dwoma podziemnymi miastami istniał lub do tej pory istnieje nieodkryty jeszcze tunel.
Dla zwiedzających zostało po raz pierwszy udostępnione w 1964 roku. W sezonie letnim jest odwiedzane przez liczne wycieczki zorganizowane, więc warto przybyć do niego tuż po godzinie otwarcia. Czynne jest od w lecie od 8.30 do 19.00, a zimą - od 8.00 do 17.00.
Dla zwiedzających udostępnione są cztery z ośmiu znanych poziomów, rozplanowane wokół szybów wentylacyjnych. Sprawiały one, że w razie najazdu ludzie ukryci pod ziemią byli zabezpieczeni przed próbami zaczadzenia.
Na pierwszym poziomie (najbliższym powierzchni) znajduje się stajnia. Jej stosunkowo małe wymiary sugerują, że na terenie miasta istniały jeszcze inne stajnie, do tej pory nie odkryte. Po lewej stronie od stajni położony jest tunel zamykany kołem młyńskim, wiodący do kościoła. Po stronie prawej można zobaczyć pomieszczenia, które prawdopodobnie służyły jako pokoje mieszkalne.
Na drugim poziomie znajduje się kościół z nawą i dwiema absydami oraz chrzcielnicą. Wzdłuż ścian ulokowano miejsca siedzące. Kościół był również miejscem pochówku szczególnie religijnych mieszkańców miasta.
Trzeci poziom to przestrzeń robocza: magazyny, prasy do produkcji wina i oliwy oraz kuchnie i stanowisko do wytopu miedzi. Samą miedź sprowadzano z Aksarayu i Nevşehir.
Duża liczba spiżarni oraz miejsc na kamienne naczynia na poziomie czwartym sugeruje pewną stabilizację ekonomiczną. Kaymaklı jest jednym z największych podziemnych miast w Kapadocji, więc było zamieszkiwane przez dużą liczbę osób, którym trzeba było zapewnić zapasy żywności. "
Bajka
Kapadocja to oczywiście mnóstwo przepięknych dolin
My byliśmy nieco inni i poszliśmy nie doliną (aczkolwiek zawsze nimi wracaliśmy) a górą.
Obok wejścia do prawie każdej doliny jest ścieżynka prowadząca na górę (przeważnie zarośnięta, mało ludzi nimi uczęszcza - my nie spotkaliśmy nikogo)
Z góry o dużo fajniej
Wsio widać
Wracaliśmy już jak wszyscy dolinką z ludkami
Trochę pojedliśmy śliwek
ale w dolinie wyrzuty nas męczyły za kradzież i zakupiliśmy pod kościołem 1 kg powyższych - bez targowania
Właściciel hotelu powiedział nam gdzie iść aby nie było turystów i poczuć smaczek Turcji
Idziemy
Znajdujemy lokalną herbaciarnię
Śmieszne ceny w porównaniu z lokalami gdzie pełno turystów
Fajny lokal z pysznym jedzonkiem
Jedziemy dalej
Po Istambule mnie jeździło się bardzo dobrze (trzeba troszkę uważać - ale kto nie jest "niedzielnym kierowcą" a jadąc tak "troszkę" dalej chyba żaden "niedzielny..." tam nie jedzie - każdy da radę
Jedziemy do centrum (hotelik polecany z forum) i zdobywamy Istambuł
(na forum zdjęć, opisów mnogo, także nie będę się zbytnio powtarzał)
Błękitny meczet
Hagia Sophia
Pałac Topkapı
Polecam!!! zabierzcie ze sobą parę butelek wody, na terenie pałacu trudna ją kupić (przynajmniej jak my byliśmy), jest parę punktów z wodą lecz obleganych przez turystów.
Jak idziecie do pałacu to na dobrych kilka godzin. My z powodu braku "paliwa" (ogromny upał był) chodziliśmy 3 godzinki
Mało
Bazylika pod wodą
( Podziemna Cysterna lub Pałac Jerebatan)
Jakże nie wejść
Bajka
Wielki bazar
(dla mnie porażka - dużo lepszy bazar egipski)
No ale zobaczyć trzeba
Bazar Egipski
Wieczorkiem codziennie się cuś dzieje
Tutaj - Festiwal folklorystyczny
Po czterech dniach jedziemy dalej
Uratowany przed rozjechaniem
Ahtopol
7 dni nudy?
Idziemy
Znajdujemy lokalną herbaciarnię
Śmieszne ceny w porównaniu z lokalami gdzie pełno turystów
Fajny lokal z pysznym jedzonkiem
Jedziemy dalej
Po Istambule mnie jeździło się bardzo dobrze (trzeba troszkę uważać - ale kto nie jest "niedzielnym kierowcą" a jadąc tak "troszkę" dalej chyba żaden "niedzielny..." tam nie jedzie - każdy da radę
Jedziemy do centrum (hotelik polecany z forum) i zdobywamy Istambuł
(na forum zdjęć, opisów mnogo, także nie będę się zbytnio powtarzał)
Błękitny meczet
Hagia Sophia
Pałac Topkapı
Polecam!!! zabierzcie ze sobą parę butelek wody, na terenie pałacu trudna ją kupić (przynajmniej jak my byliśmy), jest parę punktów z wodą lecz obleganych przez turystów.
Jak idziecie do pałacu to na dobrych kilka godzin. My z powodu braku "paliwa" (ogromny upał był) chodziliśmy 3 godzinki
Mało
Bazylika pod wodą
( Podziemna Cysterna lub Pałac Jerebatan)
Jakże nie wejść
Bajka
Wielki bazar
(dla mnie porażka - dużo lepszy bazar egipski)
No ale zobaczyć trzeba
Bazar Egipski
"Nazywany również Korzennym to po turecku Mısır Çarşısı. W języku tureckim słowo Mısır oznacza właśnie Egipt, ale również... kukurydzę. Zbieżność nazw nie jest tu przypadkowa - to właśnie z Egiptu sprowadzano w dawnych czasach do Turcji zboża, przyprawy, wonności i hennę. Towary te były przywożone galeonami do portu w Istanbule, a następnie sprzedawane na Bazarze Egipskim..."
Wieczorkiem codziennie się cuś dzieje
Tutaj - Festiwal folklorystyczny
Po czterech dniach jedziemy dalej
Uratowany przed rozjechaniem
Ahtopol
7 dni nudy?
Nudy
Znajdujemy dwa pokoje nad samym morzem w spokojnej zatoce
W porównaniu z Turcją - taniocha (pokoje, jedzonko, picie )
Nudy
Tam gdzie mieszkamy woda spokojna, stosunkowo głęboko, można poskakać, popływać, snorkelować (bardzo dużo ryb złowiłem na kuszę parę makreli lecz za rogiem w budce - upieczone są za grosze - niech pływia)
Do plaży piaszczystej parę minut.
Tam w zależności (spokojnie - fale)
Wygłupianie
Nudna BAJKA
Po dwóch dniach ruszamy dupska
Nesebyr czy fajny?
Piękny, lecz ta komercja, turyści (jak na Krupówkach) ale piękny, warto obejrzeć
nie samą strawą duchową się żyje
Uważajcie gdzie parkujecie, może być kuku...
Po dojechaniu do Słonecznego Brzegu, zgodnie stwierdzamy iż to kompletne dno (bez urazy ale nie dla nas)
Ludzi masa, plaże takie "płaskie" nieklimatyczne.
Uważamy iż Bułgaria to tak, ale na południe od Burgas
Wracamy bliżej Turcji
Plażujemy korzystając z ostatnich dni urlopu
Po tygodniu leniuchowania jedziemy do domku
W Szeged nocleg. Znajdujemy szybko bazę:
i idziemy na krótki spacerek oraz cuś wciągnąć
Na następny dzionek jesteśmy w domku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz