A więc jedziemy
Standardowo:
Zlina, Bratysława, Budapeszt, Szeged, Belgrad, Sofia, półwysep Gallipoli.
Po drodze małe przerwy w zajazdach i nie tylko
Misiek nad cieśniną - Dardanele
Na drugim brzegu już Azja
Po drugiej stronie półwyspu znajdujemy fajne miejsca na odstresowanie podróżą
Słoneczko zachodzi - obok turecka wyspa Gokceada
Z Gallipoli promem płyniemy do Azji, (Canakkale)
Prom malutki, szybko jesteśmy na stronie azjatyckiej.
Troję można sobie darować - nic ciekawego (no, wrażenia duchowe może tak)
A więc jedziemy do Efezu
Ceny biletów drogie, 25 lirów.
Im dalej na wschód ceny nieco idą w dół, ale ogólnie trzeba liczyć "prawie" wszędzie wjazd 25
W Efezie jest co widzieć
Jest fajnie cieplutko, powyżej 40 stopni.
Mało ludzi - nie wiem o co chodzi - nie lubią słoneczka?
Super
Zero kolejek do toalet
Toalety europejskie, można usiąść, poczytać
Będąc w Efezie trzeba (przynajmniej dla nas) zahaczyć o Meryeman
"Meryemana (lub Meryem Ana Evi) to po turecku "Dom Marii Matki". Wiele osób wierzy, że pod koniec życia Maria - matka Jezusa przybyła wraz ze świętym Janem do Efezu. Miało mieć to miejsce w latach 37-45 n.e. Tutaj też umarła lub, zgodnie z wierzeniami katolickimi, została wzięta do nieba.
W XIX wieku, niemiecka zakonnica, Catherina Emmerich, miała wizje Marii w Efezie, chociaż sama nigdy nie była w tych okolicach. Na podstawie jej opisów księża z Izmiru odkryli fundamenty starego domostwa na zalesionym stoku Bülbül Daği (Wzgórza Słowików) czyli góry Koressos, nieopodal Efezu. Sam dom został datowany na VI wiek n.e., jednakże niektóre jego fragmenty pochodziły z czasów wcześniejszych, być może nawet z I wieku n.e.
Chociaż miejsce nigdy nie zostało oficjalnie uznane przez Kościół Katolicki jako dom Marii, wiele gestów ze strony papieży uwiarygodniło jego historię w oczach wiernych. Po pierwsze, papież Leon XIII pobłogosławił Meryemana poprzez swoją pielgrzymkę w 1896 roku. Po drugie, papież Pius XII nadał Meryemana status "Miejsca Świętego" w 1951 roku, który to przywilej potwierdził następnie papież Jan XXIII. W końcu, również papież Paweł VI uznał je "nieoficjalnie", poprzez złożenie wizyty w 1967 roku. Od tego czasu Meryemena stała się miejscem pielgrzymek wiernych. W historii najnowszej Meryemana nie mogło również zabraknąć odwiedzin Jana Pawła II, które miały miejsce w 1979 roku, oraz, całkiem niedawno - w 2006 roku - Benedykta XVI.
Obecnie na miejscu znajduje się maleńka kapliczka, w której każdego 15. sierpnia odbywa się uroczysta msza z okazji wniebowstąpienia Marii. Msze są tu również odprawiane co niedzielę, o godzinie 10.30. Zazwyczaj kapliczka jest zatłoczona przez ogromne rzesze turystów, którzy odwiedzają Meryemana przy okazji wizyty w Efezie. Miejsce jest pod opieką zakonu franciszkanów.
Meryemana posiada również znaczenie dla muzułmanów, dla których Maria była matką jednego z wielkich proroków islamu, nazywanego İsa Peygamber. Poniżej kaplicy znajduje się ściana pokryta wstążeczkami z materiału, papieru lub plastiku, które muzułmanie zawiązują przy okazji wypowiadania jakiegoś życzenia (czyli tzw. Ściana Życzeń)".
W domku niestety nie wolno robić zdjęć, ale...
Ściana życzeń też każdy z nas takowe miał i zawiązaliśmy wstążeczki
Widoczek z góry na ruiny Efezu
Z Efezu udajemy się na wschód
Kierunek Pamukkale
Dojeżdżając
miejscowy Czesiek zatrzymuje nas oferując całkiem ładny hotelik po przystępnej cenie
gdy rodzinka ogląda pokój ja degustując herbatkę odpoczywam.
Zostajemy na 2 noce
Idziemy na miasto coś wciągnąć
Wszechobecny Ataturk (w restauracjach sklepach...) kochają go, wiele zrobił dla Turków
Może i świętym nie był wszak sięgnął po władzę zamachem ale gość też mi się podoba.
Po kolacyjce szwendamy się po okolicy
Rano, po śniadanku pełen atak
Cel Pamukkale i Hierapolis
Znów nam się udało
W ciągu całego dnia ZERO ludzi
Czyżby nikt nie lubił ciepełka powyżej 40 stopni - co za ludzie
Kierunek Pamukkale
"Pamuk to po turecku bawełna, a kale znaczy twierdza lub zamek. Jednym z najczęściej odwiedzanych i prezentowanych w katalogach biur podróży miejscem w Turcji jest Bawełniana Twierdza - Pamukkale. Z bawełną łączy ten cud natury wygląd, przypominający z oddali kłębuszki bawełniane na krzaczkach oraz fakt, że w okolicach Denizli znajdują się tereny uprawne bawełny."
Dojeżdżając
miejscowy Czesiek zatrzymuje nas oferując całkiem ładny hotelik po przystępnej cenie
gdy rodzinka ogląda pokój ja degustując herbatkę odpoczywam.
Zostajemy na 2 noce
Idziemy na miasto coś wciągnąć
Wszechobecny Ataturk (w restauracjach sklepach...) kochają go, wiele zrobił dla Turków
Może i świętym nie był wszak sięgnął po władzę zamachem ale gość też mi się podoba.
"W życiu Atatürka dominowała wiara w dwie sprawy. Pierwszą był naród turecki, a drugą - postęp związany z cywilizacją zachodnią. Jego nacjonalizm, tj. kemalizm był „zdrowy”, o czym świadczyć może następujące stwierdzenie: ”Turcy są przyjaciółmi wszystkich cywilizowanych narodów” [5]. O wielkości myśli Atatürka świadczy też fakt, że zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że sama fasada modernizacji jest bezwartościowa bez towarzyszących jej zmian w całej strukturze i kulturze społeczeństwa".
Po kolacyjce szwendamy się po okolicy
Rano, po śniadanku pełen atak
Cel Pamukkale i Hierapolis
Znów nam się udało
W ciągu całego dnia ZERO ludzi
Czyżby nikt nie lubił ciepełka powyżej 40 stopni - co za ludzie
Na szczycie "Bawełnianego zamku" króluje - Hierapolis
"Hierapolis, jak każde typowe miasto starożytne, mogło pochwalić się świątyniami, amfiteatrem, rynkiem - nazywanym wówczas agorą oraz łaźniami publicznymi. Pozostałości tych budowli możemy podziwiać przechadzając się pośród ruin, jednocześnie słuchając ogłuszającego wręcz "śpiewu" cykad. "
"Jedną z większych atrakcji Hierapolis jest rzymski amfiteatr, który pomimo skromniejszych rozmiarów niż ten w Efezie, jest zachowany w doskonałym stanie.
Hierapolis zostało zbudowane w miejscu, gdzie już znacznie wcześniej istniało osadnictwo a zamieszkujące tu ludy oddawały cześć bogini – matce ziemi. Około 500 r. p.n.e. znajdowało się tu miasto zwane Cydrara. Lecznicze źródła przyciągały mieszkańców a występujące na tym terenie trzęsienia ziemi niszczyły ich domy i świątynie.
W 133 r. p.n.e., po śmierci ostatniego króla Pergamonu, Hierapolis przeszło pod panowanie Rzymian. W 17 r. p.n.e. silne trzęsienie ziemi zniszczyło całe miasto. Odbudowane już jako miasto rzymskie ponownie zostało zniszczone przez silny wstrząs w 60 r., za panowania Nerona. Swój złoty okres przeżyło podczas sprawowania władzy przez Septymiusza Sewera i Karakallę.
Po podziale Cesarstwa rzymskiego w 395 r. przeszło pod panowanie Bizancjum. Za panowania Konstantyna Wielkiego było stolicą Frygii i ważnym ośrodkiem chrześcijaństwa. W tym czasie miasto otoczono murem obronnym. Czas wojny Bizancjum z Seldżukami (XI wiek) oraz późniejsza ekspansja osadników na terenie Anatolii przyczyniła się do stopniowego upadku miasta.
Rok 1354 to kres jego historii. Silne trzęsienie ziemi ponownie zniszczyło miasto a jego mieszkańcy opuścili je na zawsze."
jest najpiękniejszy widok.
fotka z netu
My mieliśmy jeszcze w oddali burzę, po której nastąpiło załamanie pogody.
W drodze powrotnej ostatnie kąpiele na wapiennych tarasach
i jedziemy do następnego Pamukkale
Pamukkale podziemne
Kaklik
"...na trasie zwiedzania, którą wyznaczają metalowe barierki, czekają na nas wapienne tarasy, nazywane trawertynami, bliźniaczo podobne do swoich słynnych odpowiedników z Pamukkale.
Powstały one na skutek działania wód bogatych w wapień, które wypływają w blisko powierzchni, tworząc białą piramidę oraz oczka wodne.
Jedyną nieprzyjemnością podczas zwiedzania może być dość intensywny "zapach" siarkowodoru, nie zagrażający jednakże zdrowiu gości"
Fakt "jedzie siarą" aż miło
ale naprawdę warto podziwiać ten cud natury.
Ludzi oprócz nas - ZERO
Z Kaklik-u jedziemy dalej.
Tutaj niespodzianka, do tej pory zawsze wcześniej studiowałem trasę na mapce papierowej lecz teraz cuś sie stało i tego nie zrobiłem
Zawierzyłem w 100% TomTomkowi i ten zaszalał
Tomkowi wystukałem cel - Fethiye i się zaczęło
Z jaskini poprowadził mnie wysoko w góry, pierwszy etap wszystko ok.
Droga szeroka
na samej górze kopalnia łupku skalnego, droga się zwęża , a później przemienia się w dukt leśny
Przejeżdżamy 2 razy jakiś potok w bród - niestety z emocji brak zdjęć i po 50 km. mijając jedną wioskę w górach
wjeżdżamy do cywilizacji.
Przejeżdżając przez wioskę obrazek "Cześków" na widok naszego miśka - bezcenny
Wyjeżdżając z gór mijamy tunelek niczym na Peljesacu zatunelowy Borak
no i jesteśmy
50 kilometrów od Fethiye - NIESPODZIANKA
gdzieś przed jakąś górką na podobnej drodze
misiek mówi dość
Jedziemy sobie na 6 biegu, nagle misiu zaczął kaszleć, redukuję na 5,4,3,2, !!!!!! 1 i w podskokach spinam się na szczyt górki.
Super Masakra
Na szczycie zatrzymujemy się - co jest kaman?
Za 4 (dosłownie - 4 sekundy) obok nas zatrzymuje się samochód z dwoma młodymi Turkami
(to był pierwszy z bardzo wielu miłych przejawów gościnności tureckiej, zatrzymywaliśmy się później wielokrotnie - co prawda nie z musu zapalenia oskrzeli naszego miśka - ale po prostu napić się kawy, spojrzeć na mapę lub rozprostować się zawsze zatrzymywał się jakiś Turek oferując swoją pomoc, a i też zdarzyło się iż zostaliśmy obdarowani przeogromnym arbuzem)
Jeden z turków ładuje mi się pod miśka drugi zagląda pod maskę - obaj stwierdzają iż poszła turbina lub jakaś nieszczelność na wężu z turbiny.
SUPER
Po dobrych kilku minutach mówią iż nic nie widać - trza podjechać do naprawiacza
Miejscowy naprawiacz to 5 kilometrów - poprowadzą.
Pytam się o "troszkę" lepszego magika, mówią - Fethiye 50 kilometrów
Jeszcze jedno pytanie - Czy będzie jeszcze pod górę?
- będą jeszcze 2 górki, po czym zjeżdżamy stopniowo do morza - odpowiadają
Decyzja nasza to trza się dokulać do morza
Cel Fethiye
Znajdujemy niezły kemping
W Fethiye zostajemy 3 noce
Okazało się iż zapchany filtr paliwa (W Turcji nie tankujemy na stacjach Shela!!!)
Trzeba sprowadzić go z Istambułu
W Fethiye nie próżnujemy
Jedziemy do zaginionego miasta : "WĄWÓZ SAKLIKENY"
BAJKA
"Wąwóz Saklıkent wcina się na 18 kilometrów w głąb gór Akdağlar. Jest miejscami bardzo wąski i stromy, tak że nie docierają do jego dna bezpośrednio promienie słoneczne. Z tego powodu nawet w środku lata płynąca wąwozem woda może być lodowato zimna."
W Fethiye jest również co widzieć.
Niezły targ na którym można zakupić owoce morza i obok w restauracyjce zaraz ci je przygotują.
Kelner z restauracji pomoże również w dokonaniu zakupu
Z Fethiye tylko rzut kamieniem na słynną plażę Oludeniz
Czy fajna??
Nam się nie podobało
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz