Kraj który zaważył na wyborze tej podróży
Moje marzenie od dawien...
Bajkowo
Po wylądowaniu udajemy się na lotnisko w celu dokonania formalności wjazdowych.
Szok
Przepiękna hala wszystkie meble rzeźbione w egzotycznym drzewie.
Klima jak diabli
Za przepięknymi biurkami siedzą panowie w mundurach wojskowych z mnóstwem orderów w klapie i bronią u pasa
Panów jest 14 CZTERNASTU i każdy sprawdza nasz paszport, formularz imigracyjny, przystawiają pieczątki
Jesteśmy rozbawieni aczkolwiek trzeba zachować powagę
Zero foto
Szkoda
Z lotniska udajemy się do taksówek
Ceny ustalane odgórnie przez państwo!!!
7 $ za przejazd
Zero korupcji
Zero mafii taksówkowych
Super
Po drodze mijamy super ekskluzywne hotele
Dojeżdżamy do Siem Reap
Już nie tak europejsko
Wymieniamy pieniążki (całkiem niepotrzebnie)
Okazuje się iż w Kambodży PIS już dawno przy władzy jest
Prezes na banknotach
Jedni biegną szukać zakwaterowania
Inni piją piwko
Ja na mały rekonesans (z aparatem i piwkiem)
Oczywiście TARGOWISKO
No to nie Tajlandia.
Mięska tu dużo ale i robaczków i mych chodzących po mięsku jeszcze więcej.
Czyżbym miał przejść na wegetarianizm??
Są i owoce morza (jeziora)
Ślimaczki
Mamy hostel - Popular Guest House
Ful wypas 7 gwiazdek na naszej trasie
KLIMA
suszymy po wilgotnym klimacie Malezji wszystko.
Parominutowy odpoczynek
Prysznic
Zaniesienie rzeczy do pralni (będziemy tu troszkę) i w trasę
Rikszami
Tuktukami
Do pływających wiosek na największym w Azji południowo-wschodniej jeziorze Tonie Sap
Jedziemy tuk-tukami nad jezioro Tonie Sap
Po drodze staram się fotografować mijające widoczki
Bardzo trzęsie ale co nieco udaje mi się utrwalić
Bieda aż piszczy
Pole uprawy lotosu
Tam w tym "domku" mieszkają ludzie
Tutaj miejscowi suszą ryż:
Niektóre domy są nowocześniejsze:
Inne pamiętają jeszcze rządy wczesnych Khmerów
W tych szopach, "domach" - tam wszędzie mieszkają ludzie:
Myślałem iż w Birmie widzieliśmy biedę (jeszcze wcześniej to przejeżdżając przez karaimskie wioski na Krymie myśleliśmy jak tu biednie)
Myliliśmy się.
A ile jeszcze takich miejsc na świecie
Dojechaliśmy.
Panująca susza obniżyła bardzo poziom wód w jeziorze.
Dla nas to na plus albowiem pływające wioski skupione są razem i będzie można zobaczyć bardzo dużo w przeciągu krótkiego czasu
Reżim Pol Pota zdziesiątkował populację kambodżańską do minimum
Teraz pracy imają się dzieci - to bardzo częsty widoczek.
"Woda" w jeziorze w niczym wody nie przypomina (no - jest to ciecz)
Wygląda to tak jakbyśmy płynęli w ogromnym szambie - zbiorniku ściekowym
Na szczęście nie śmierdzi
Dopływając do jeziora jedną z jego odnóg obserwujemy toczące się życie na brzegu
Nie ma mostów, ludzie przepływają z jednego brzegu na drugi łódkami
Jak nie ma łódki - pieszko
Dopływamy do pływających wiosek
Jezioro robi wrażenie swoim ogromem.
Drugiego brzegu nie widać
Jezioro to jest największym akwenem słodkowodnym na Półwyspie Indochińskim, oraz największym akwenem zasobnym w ryby słodkowodne na świecie.
Na otaczającym jeziora namorzynach, i innych drzewach wieśniacy wieszają sieci i w czasie suszy gdy opadają wody jeziora rozpoczynają się żniwa
W "normalne" dni to dzieci siedzą na drzewach i polują z procy na szczury, węże i inne mięsko.
Poniżej jakiś wieśniak zatrudnił sierotę jako stojak do parasolki w czasie swojego przepłynięcia
Tutaj mieszkają ludzie:
Niezbyt czysta woda:
Warsztat ślusarski
W drodze ze sklepu...
Nie wiem po co rower? ale może się przydać
Jeden z wielu, proszący o dolara
Śmietnik na jeziorze:
Na jeziorze jest wszystko co w normalnej wiosce
Sklep, kościół, szkoła, zakłady naprawcze.
Ludzie hodują kury, kaczki, krokodyle, pomidory
Normalna w świecie wioska
Krokodyl Dundee
Żeby nie było
Chciałem upolować
Zjeść
Niestety wybrałem za dużego
Zerwał mi się
Pooooszedł, ale jak to kolega powiedział i tak skończy jak torebka
W sklepiku kupiliśmy słodycze, ja miałem jeszcze długopisy i popłynęliśmy do ichniejszej szkoły
W szkole:
Stołówka z biblioteką
Przygotowanie posiłku
Hit, środek transportu
Zrób pan zdjęcie, potem go zjemy
Rybki
Podobne do naszych sumów
Kościół
Prowadzony przez misjonarza z Malezji
Wracamy
Po drodze
Pola Śmierci
Po wejściu dochodzimy zaraz do kaplicy-grobowca
Przygnębiający widok
Lista ofiar jest dłuuuuga
Czerwoni Khmerzy...
Praktycznie wszyscy intelektualiści, naukowcy, pracownicy biurowi baa jeżeli nosiłeś okulary - ginąłeś
Najgorsze to w tym iż ich przywódca "Brat Numer Jeden" - Saloth Sar - znany również pod przydomkiem Pol Pot praktycznie nie poniósł za to żadnych kar
Doczekał sędziwego wieku 70 lat i zmarł w swoim domku na plaży (teoretycznie był osądzony aresztem domowym)
Symboliczne stupy na część poległych
Wieczorkiem idziemy na nocny bazar
Masaże, zakupy, pijaństwo...
W naszym hostelu spotykamy Serba który jeździ od kilku lat po świecie.
Teraz wybiera się do Wietnamu
Siedzimy, rozmawiamy, smakujemy do późna...
Raniutko trzeba wstać.
Około 4.
Bez sensu nawet iść spać...
Wschód słońca nad Angkor Wat
Jedziemy tuk-tukami
Pierwsze co to oczywiście Angkor Wat
Trzeba chylić czoło przed budowniczymi
Ogrom budowli zdumiewa
Największy kompleks sakralny na świecie
Jak to musiało wyglądać w przeszłości?
Ściany pokryte złotem
Ogrom kolorów
Tłumy modlących się...
Wszędzie (jeszcze) można wejść, dotknąć
Ach śmiech bierze po wspomnieniu akropolu, koloseum, oraz wszelkich zabytków europejskich.
W Europie podejrzewam cały kompleks otoczony byłby szybą (może i dobrze)
Tak wszystko niszczy czas
Wśród świątyń spacerują tutejsze "wróble"
GWARKI
Świątynie, wschód słońca nad nimi - można i oglądać z wysoka
Po zwiedzeniu Angkor Wat idziemy na późne śniadanie - obiad?
Jedziemy rikszami (tuk-tukami) do następnej świątyni
Bayon - przepiękna i najpiękniejsza?
Naprawdę robi wrażenie
Czujemy się niczym bohaterowie filmy przygodowego
(troszkę filmów tutaj pokręcili)
Całe ściany w płaskorzeźbach
Tutaj tańczące Apsary
Wśród ruin - ołtarzyki dla duchów
To też ofiara dla duchów
Bayon Temple
Trzeba chylić czoło przed budowniczymi
Ogrom budowli zdumiewa
Największy kompleks sakralny na świecie
Jak to musiało wyglądać w przeszłości?
Ściany pokryte złotem
Ogrom kolorów
Tłumy modlących się...
Wszędzie (jeszcze) można wejść, dotknąć
Ach śmiech bierze po wspomnieniu akropolu, koloseum, oraz wszelkich zabytków europejskich.
W Europie podejrzewam cały kompleks otoczony byłby szybą (może i dobrze)
Tak wszystko niszczy czas
Wśród świątyń spacerują tutejsze "wróble"
GWARKI
Świątynie, wschód słońca nad nimi - można i oglądać z wysoka
Po zwiedzeniu Angkor Wat idziemy na późne śniadanie - obiad?
Jedziemy rikszami (tuk-tukami) do następnej świątyni
Bayon - przepiękna i najpiękniejsza?
Naprawdę robi wrażenie
Czujemy się niczym bohaterowie filmy przygodowego
(troszkę filmów tutaj pokręcili)
Całe ściany w płaskorzeźbach
Tutaj tańczące Apsary
Wśród ruin - ołtarzyki dla duchów
To też ofiara dla duchów
Przepiękna
Cały czas patrzą na nas twarze (przeszło 200) Buddy
Na wieżach wysokich na 7 metrów wykuto w kamieniu uśmiechnięte twarze Buddy
Na większości wież widnieją cztery twarze, skierowane w cztery strony świata
Na wieżach wykuto w kamieniu ponad 200, wysokich na 7 metrów, uśmiechniętych twarzy Buddy.
Na większości wież widnieją cztery twarze, skierowane w cztery strony świata.
Wszędzie (jeszcze) można wejść, dotknąć, pokontemplować
na ścianach mityczne apsary
nie mogłem się powstrzymać
Idziemy, jedziemy dalej
W kompleksie Angkor Thom jest i świątynia Baphuon ze słynnymi tarasami
Baphuon
Ludzi dużo
Czasami dość stromo, ale wchodzimy
Phimeanakas - świątynia stojąca na piramidzie z laterytu
Miała być to świątynia cała ze złota. W rzeczywistości wyłożona złotem była tylko jej kopuła.
Taras Słoni
Król kazał go zbudować jako miejsce parad i ceremonii.
Plac po tarasem ma ponad 300 m długości (ludność tutaj wynosiła ok 1 mln - w owym czasie)
Ciekawe czy się tutaj wszyscy mieścili
W Polsce dopiero 600 lat później postawiono zamek w Malborku
A tu Kambodża - Trzeci Świat??
Taras Trędowatego Króla
Nazwa wywodzi się od z króla Yasovarmana I który założył pierwsze miasto w Angkor.
Władca ten chorował prawdopodobnie na trąd i w ludowych przekazach nazywany jest trędowatym królem
Taras ten służył jako miejsce kremacji zwłok członków królewskie rodziny. Monument ma 25 m długości i można z niego dostrzec sześciometrowe figury bogów, węży-Naga i zwierząt morskich.
Garuda - bóstwo hinduistyczne o ludzkim ciele z głową ptaka
miejscowa taksówka - autobus?
Idziemy do świątyni Preah Khan
"Szczęśliwe miasto zwycięstwa"
W środku w każdej ze świątyń ołtarze
oraz mnisi lub mniszki
Preah Khan jest dziś w prawie takim samym stanie, w jakim została odkryta przez Francuzów (Henri Mouhot) w II połowie XIX w.
Piszą iż na terenie otaczającym świątynię było 20000 posągów ze złota, srebra i kamienia.
Co nie zniszczyła dżungla Khmerzy wysadzili, rozgrabili prawie wszystko.
W Preah Khan pracowało 306372 służących z 13500 wsi.
Rocznie zjadali 38000 ton ryżu
Nieźle!
Wokół mnóstwo dzieci od matek sprzedających pamiątki, miejscowe wyroby, piwko...
Było tutaj wszystko: sklepy, galerie, biblioteki, wieże, fosy...
Wszystko porośnięte zostało przez potężną dżunglę...
Mimo iż pożarte przez dżunglę
Ale wygląda to przepięknie
Ruiny biblioteki
Bardzo, ale to bardzo gorąco
Jedziemy do Hostelu
Wieczorem masaże, piwko, relaks
Rano wracamy do Bangkoku
Wcześnie rano jedziemy na granicę
Granicę Kambodży z Tajlandią przechodzimy piechotą
Na granicy - ogromny bazar
można zakupić pamiątki
My w oczekiwaniu na autobus do Bangkoku idziemy na kawkę
W Bangkoku jesteśmy około 16
Lokujemy się w hostelu i idziemy na ostatnie pożegnanie z Syjamem
Na lotnisko jedziemy w nocy o 2.00 taksówkami
Samolot mamy o 5.00 czasu miejscowego (spóźnił się o godzinkę)
O 16 jesteśmy w Kijowie
Ostatnie nemirowki spożyte zresztą w samolocie do Warszawy (troszkę za króciutki ten ostatni lot)
Notabene to był (była - niedziela palmowa) najdłuższy dzień w moim życiu
Doba trwała 30 godzin
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz