Kierunek - zachód - w stronę Konga
Czesio już za Guli gubi drogę, 20 minut tłumaczenia iż słuchać ma nas i jechać tam gdzie chcemy.
Czesie są uparci i nie w smak mu ta opcja ale cóż...
Johny ma przykre doświadczenie, parę lat temu również przy dojeździe z punktu A do punktu B - Czesio uparł się iż pojedzie po swojemu (na skróty?). Johny długo z nim nie pertraktował, zgodził się na jego warunki.
Po kilkudziesięciu kilometrach Czesia zaciukali a Johnego deportowały z więzienia wojska (ale to już inna historia)
Już po kilkunastu kilometrach widzimy iż z naszym Czesiem łatwo nie będzie
Zapowiada się "niezła" przygoda...
Nadchodzi świt
mijająca wioska
Czesio w ostatnim bastionie cywilizacji zakupuje sobie cosik do zjedzenia (zauważył iż nie będzie z nami miał łatwo).
My zakupu (czyt. kilkanaście butelek Waragi) dokonaliśmy w Gulu. Może? nie będzie źle
Przydrożna scenka
Czesiowa jadąca na rowerze, z malutkim Czesiem, mały Czesio poczyna wznosić larum
Czesiowa zatrzymuje się i tankuję małego do pełna
Niby nic a Fajnie
Jedziemy dalej
Zbliżamy się powoli do national park Murchison Falls
Jeszcze nie dojechaliśmy do parku a już widać zwierzątka
To ponoć najliczniejszy park obfitujący w zwierzynę
Chyba będzie fajnie
Pierwsze antylopy impala
Impala przebywa w stadach do 25 osobników, którym przewodzi samiec. W porze suchej tworzą się stada liczące nawet setki osobników
Aparaty goreją
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz