Nowy dzionek
Nowy Czesio-szofer
Nowy samochodzik
Same nowości.
Jedziemy na północ
Klimacik się diametralnie zmienia. Jesteśmy wysoko, nawet bardzo. Powyżej 3-ch tysięcy metrów.
Zimno
Najbliższy plan - zobaczyć małpy o krwawiących sercach.
Zatrymyjemy się gdzieś przy jakieś wiosce. Miejscowy Czesio mówi iż wczoraj widziano w górach stado
Idziemy na łowy
Jesteśmy na wysokości około 4-ch tyś. m. zimno jak diabli, a małp jak nie ma to nie ma.
Znajdujemy jakiegoś endemicznego świstaka
Ano nic.
Małp nie ma - schodzimy.
W
dole jakiś Czesio przylatuje, rozkłada na trawie Czapki z sierścią
szukanych przez nas małpek. Grosze. Zakupujemy kilka na suweniry...
Schodzimy, jedziemy dalej na północ.
mijamy kolejne górskie wioski.
Typowy obrazek
Młócenie zboża
Zamiast karetki - ramiona.
Czesie transportują chorego z wioski do najbliższego miasteczka w którym jest punkt medyczny.
Czy zdążą???
W następnej wiosce pytamy Czesia czy wie cosik na temat Dżelada-Babun.
Jasne że wie.
Zatrzymujemy się, Czesio prowadzi nas troszeczkę wskazując ścieżkę prowadzącą w górę.
W górze są małpki dodaje i udaję się w swoją stronę
Wdrapujemy się coraz wyżej.
Zimno!!!
W drodze na górę spotykamy Czesiowe zbierające na górze zioła.
One schodzą a my do góry
Wspinamy się coraz wyżej
na dole nasz samochodzik
i nagle
SĄ
BAJKA
Dżelady posuwają się w górę - my za nimi.
Nie wolno przegapić takiej okazji
Po godzince Dżelada-Babun jako-tako zaczynają nas akceptować.
Pozwalają podejść bliżej
Podchodzimy na kilka metrów.
Jak zbliżamy się za blisko to babuny zaczynają na nas ostrzegawczo szczekać, szczerzą ząbki
Fajnie
Samce
posiadają na klacie nagą skórę w kształcie klepsydry - serca? (samice
zresztą też ale mniej widoczne) stąd ich nazwa - MAŁPY O KRWAWIĄCYCH
SERCACH
W okresie rozrodczym miejsce owo wypełnia się płynem tworząc cosik na wzór wola (tak jak pośladki pawianów)
Fajnie
Małp ciąg dalszy.
Jak się dowiedzieliśmy w pobliskich górach żyją cztery rodzinki dżelada-babun. Każda około 50-60 osobników.
My zaprzyjaźniamy się z jedną z rodzin.
Co
prawda też to głupie jest. Jesteśmy tu sami, bez karabinu, a jak
później się okazało (pry pifku w barze) babuny tutejsze mogą w oka
mgnieniu stać się groźnymi zwierzaczkami.
Babuny wyciskają sobie pryszcze a my jesteśmy w raju mogąc to obserwować
Wierzcie, co innego w ZOO, a co innego w naturalnym środowisku. Może górnolotne, ale prawdziwe.
Jak
podchodzimy za blisko małpki szczerzą zębiska, poszczekują ostrzegawczo
no i najlepsze - wywalają oczkami tak że ich barwa przechodzi na
jaskrawożółty kolor. Niestety trwa to ułamki sekund (aczkolwiek wygląda
niesamowicie) i nie udało mi się uchwycić tego na obrazku. Musicie
uwierzyć na słowo.
Na samym szczycie spotykamy Czesi pasterzy, oraz ich Czesiowe zbierające oregano i listki eukaliptusa.
Górale etiopscy to biedni ludzie żyjący w ekstremalnych warunkach. Za parę "świnek" zakupujemy kilka woreczków oregano.
Nie
był to za genialny pomysł. Lubię (nawet bardzo) zapach ziół lecz tak
intensywny zapach oregano towarzyszyć już nam będzie do samego końca. i
na nic pakowanie ziół w kilka woreczków - oregano daje czadu... za to
już w Polsce - Baja
Żegnamy się z małpkami. One odchodzą w swoją stronę, a my do autka...
Jedziemy dalej na północ w stronę Kembolczy
Mijamy okoliczne wioski
Co lepszy widoczek zatrzymujemy się, podziwiamy, zajefajnie no i wyyysoko
Zatrzymujemy się w jakiejś górskiej wiosce na popas
Zakupujemy owoce.
Oczywiście zaraz wyczajam fajną norę malaryczną w której dystrybuuje się ichniejszy gin.
Pytam - cena zaporowa.
Idziemy na obiadek, później poślemy naszego Czesia-szofera, zobaczymy...
W "barze" oczywiście tylko indżera
no i kafka z ziołem - fantastco
siedzimy patrzymy, nasz Czesio idzie po destylat
Czesio przychodzi
Cena spadła o połowę
Posyłamy go jeszcze po dwie - jest dobrze...
Jedziemy dalej
Jedziemy ciągle na północ
Góry coraz wyższe.
Fajnie
Czesie na biało.
Idą do kościółka
Cześki w mundurkach szkolnych
i znów karetka, wiozą (niosą) chorego do lekarza
Czesiowa z krowimi plackami
Dobry opał na rześkie poranki
W "miasteczku" stajemy na popas.
Po jakieś godzince, karetkę mijamy przy drodze.
Trzeba uważać bo możesz zostać staranowany
Obiadzik
nie wiem co to za roślinka, lecz z jej strąków wyłuskuje się bardzo smaczne ziarenka...
Czesie w mundurkach z innej szkółki
i jeszcze inni
dużo szkół...
Wysoko.
Zatrzymujemy się na podziwianie widoczków.
Zaraz podchodzi (nie wiadomo skąd) do nas Czesiowa oferując gotowany bób.
Zakupujemy woreczek. Jakaś odmiana w naszym menu.
Droga do Lalibeli - górzysta, no i wysoko.
Przy drodze spotykamy następną rodzinkę dżelad
koniec obcowania z człekokształtnymi, jedziemy dalej
widoczki przednie
Mijamy wiele góralskich wiosek.
Panuje tutaj ciągle surowy klimat,warunki nietęgie, a Czesie dają radę.
Ciężko
Wreszcie kres naszej wycieczki
Lalibela
Znajdujemy jakiś hotelik.
Wszyscy jesteśmy zmęczeni...
Jeden z głównych celów mojej podróży do Etiopii
Kościoły w Lalibeli
Kościół Bet Medhane Alem - Dom Odkupiciela Świata
Znajduje się tu 11 kościołów wykutych w skale - W ZIEMI
Legenda
głosi, że zostały one zbudowane 800 lat temu przez pobożnego króla
Lalibeli, który starał się stworzyć "Nowe Jeruzalem" - miejsce
pielgrzymek.
Najnowsze badania sugerują, że mają one jednak wiele starszą historię, sięgającą do VII wieku.
Historia???
Król Lalibela
- legenda mówi, iż tuż po urodzeniu usiadł na nim gdy leżał w łóżeczku rój pszczół.
Jego
matka obawiała się, że umrze od użądlen, ale Czesiowi nic się nie
stało, a więc jego matka mianował go Lalibela, co oznacza: wybrany przez
pszczoły lub też: pszczoły są mu posłuszne.
Jego matka wzięła to
jako znak boskiego przeznaczenia i powiedziała że zostanie cesarzem
Etiopii, chociaż nasz Czesio w ogóle nie pretendował do tronu.
Cześkom
którym korona się należała, oczywiście nie spodobało się to, i panujący
ówcześnie król (jeden z wujków Lalibeli), wysłał go na wygnanie.
Jako młody Czesio - Lalibela, twierdził, że miał mistyczne wizje i przez jakiś czas żył jako pustelnik.
Mówił iż miał rzekomo wizje Archanioła Michała, otrzymał boskie polecenie, aby zbudować 10 kościołów
Czesio
ogólnie lubiany nie był także został "prawie" otruty przez swojego
przyrodniego brata Gophre i przyrodnią siostrę Orierne.
Kiedy niby umarł - Czesie mówią iż spędził 3 dni w grobie i później zmartwychwstał (narzuca się jakieś podobieństwo??)
Po wyjściu z grobu Czesio-Lalibela powiedział że otrzymał osobną instrukcję do budowy 11 kościoła - St George.
Korozja - wody deszczowe niszczą kościółki, dlatego Czesie budują nad nimi wiaty, dachu ochronne.
Nie wygląda to ciekawie, ale utrzyma widoczek dla naszych wnuków - no chyba że ISIS wejdzie i buuuum
Kościół
Odkupiciela Świata - mówi się iż to największy monolityczny budynek na
świecie, ma powierzchnię 800 m kw. i wysokość 11 m.
W rogu tego kościoła są trzy puste groby, które są uważane za symboliczne groby - Abrahama, Izaaka i Jakuba.
Noo, Czesie mieli fantazję.
Wszystkie kościółki budowane są od.... ...dachu
Na
początku było płasko, no może niezupełnie - teren jest pagórkowaty.
Czesio przyszedł i zaczął dłubać w ziemi. Dłubał, dłubał i od dachu
posuwał się w głąb ziemi, dłubał filary, okna, ornamenty na ścianach, no
i same wnętrze kościółka.
Kościoły - ich wejścia znajdują się
dużo niżej od poziomu normalnego dreptania. Prowadzi do nich szereg
schodków, przejść podziemnych (niektóre kościoły mają między sobą
przejścia - tunele)
BAJKA
Obok kościołów są wydłubane nisze, dziury.
W niektórych mieszkają mnisi, po ich śmierci służą za ich groby...
Poniższe zamieszkane dziurki:
No skromnie...
tutaj już lokum dla vipów:
Poniżej
Mnich zasnął i już się nie obudził, Czesie wstawili tylko siatkę
przeciw muchą (a raczej przeciw pielgrzymom chcącym dotknąć kości
świętego męża) i tak powstał grobowiec.
Każdy kościół ma osobne wejścia dla Czesi i dla Cześkowych z dziećmi.
Do kościołów wchodzimy bez butów. Odpowiada za nie specjalny Czesio, który pilnuje obuwia.
Jak przechodziliśmy w ciągu przez kilka kościółków Czesio przenosi buty pomiędzy kościółkami.
W kościółkach na ziemi walają się zapchlone dywany ale to już nam nie przeszkadza (a może jesteśmy już na nie tak znieczuleni?)
Bet Medhane Alem (Dom Odkupiciela Świata).
Ten kościół jest największym monolitycznym kościołem na świecie.
W rogu tego kościoła znajdują się trzy puste groby, które są uważane za symboliczne groby Abrahama, Izaaka i Jakuba.
Powtórzę się: Czesie naprawdę mieli fantazję!!
Trzeba
było dużo Czesi, wykopać cztery szerokie rowy w głąb podłoża skalnego
(wokół czterech boków - wymyślonego przez nich proponowanego kościoła)
no i za pomocą młotków, dłut wykroili cały "kościółek" - bramy, okna,
schody, filary, łuki, ołtarzy, itp.
Masakra
Trafiamy na modlitwę - śpiewy mnichów (wiernych) - niesamowite
kolejne mieszkanko Czesia-Mnicha
BAJKA
na niektóre kościółki (na ich dach) prowadzi bardzo stabilna kładka...
Idziemy wydrążonymi tunelami
Mijamy kolejne kościółki
Widzimy cuda cudeńka...
Jak to jest.?
Białasy
w "starszych" czasach byli sto lat za murzynami. Mieszkaliśmy w
lepiankach, szałasach - stopniowo ewoluowaliśmy, i ciągle do przodu...
Czesie byli dużo więcej posunięci od nas - no i czas się dla nich zatrzymał. Stanęli w miejscu, a wręcz się cofnęli? Dlaczego?
Idziemy.
Mijamy
filar na którym napisana jest wiadomości otrzymana od Archanioła
Michała, niestety jego konstrukcja nie jest znana, ponieważ filar jest
zawsze pokryte całunem i tylko Czesie-Mnisi są wtajemniczeni i wiedzą co
kryje się pod tą osłoną
Mijamy grób cesarza Lalibeli
Może i gdzieś jest tutaj i arka przymierza? Mówią iż znajduje się w Aksum, ja jednak wolę myśleć iż jest gdzieś tutaj, obok...
Idziemy wydrążonymi tunelami, teraz najciekawszy etap wędrówki
Idziemy dalej
Mijamy "stare miasto" starszą część Lalibeli
Kierujemy swe kroki ku pocztówkowej atrakcji Lalibeli
Kościół Świętego Jerzego
Bajka
Kościołek
wkopany jest 30 metrów pod poziom gruntu i jest ukształtowany w formie
krzyża greckiego (co niektórzy twierdzą iż jest to krzyż templariuszy i
został przez nich zbudowany - nie ma na to jednak dowodów).
Według
legendy królowi Lalibeli święty Jerzy objawił się w pełnej zbroi i na
białym koniu i ostro zganił króla za brak skonstruowanego dla niego
domu.
Lalibela obiecał wybudować kościół piękniejszy niż wszystkie inne.
Kościół
Świętego Jerzego jest wykuty w kształcie krzyża, dziewięć okien w
dolnym rzędzie są ślepe, dwanaście okien powyżej są funkcjonalne.
Kościół
znajduje się w głębokiej studni o ścianach prostopadłych i można do
niego dojść tylko za pomocą ukrytego tunelu wyrytego w kamieniu.
idziemy w odwiedziny do św. Jerzego
W jednym z miejsc w tunelu są ślady po kopytach konia św. Jerzego jak przyjeżdżał doglądnąć budowy...
koliber?
Pewnie nie ale też fajny
Jeden z fajniejszych kościołów
Biete Gabriel Raphael
Kościół jaskinia: Bet Abba Libanos.
Kościół zbudowany przez wdowę Lalibeli na cześć Opata Libanosa .
Dach kościoła jest tylko ukończony wucięty w skale w 3/4 i pozostaje niedokończony.
Opat Libanos (aka Abba Mete'a), był jednym z 9 misjonarzy - świętych, którzy przeszli do Etiopii pod koniec V w.
Wychodzimy z kościołów
idziemy przez wioski
na kafffkę - świeżo paloną
no i obiadzik
dziś soczek mix z świeżo wyciskanych owoców + kompocik chmielowy
Pycha
Posiliwszy się co nieco wymyślamy iż przejdziemy dzisiejszą trasę jeszcze raz.
Tym razem bez przewodnika - swoimi ścieżkami
Co później okaże się strzałem w 10. Polecam wszystkim - nie korzystajcie z przewodnika w Lalibeli, no chyba iż człek w ogóle się nie orientuje,nie ma trasy przygotowanej...
My mieliśmy
Fajnie pochodzić po kościółkach samemu - bez pośpiechu...
Zajrzeć można do każdej dziurki...
jak się okazuje tuż obok mieszkają Czesie
Obok domostw odnajdujemy groby
Najbardziej fotografowany - sztandarowy - kościółek
tylko dla nas - BAJKA
Niestety
Pisałem już wcześniej - awaria obiektywu - no i obrazki jakie są każdy widzi
Można pokontemplować
W niszach bezpośrednio przy kościółkach mieszkają Czesie utrzymujący porządek
Mają blisko do pracy
My odbijamy od głównego szlaku (z przewodnikiem by było ciężko - czas)
Idziemy na pyszną kawunię
wracamy do naszej penetracji
Pobliskie wzgórze z dzwonkiem wzywającym na modlitwy
Fajny widoczek z niego był
Tutaj naprawdę Czesie mieszkają
Śpią, jedzą, piją.
Piją to co mają...
W dole pewnie miał być następny kościółek, ale nie ma.
Jest za to wioska z kilkoma chatkami
Następne kwaterki
Nikogo nie ma - zaglądam
Kończymy na dziś
Opuszczamy Kościoły
To nie to co myślicie...
Po prostu dwaj koledzy - tak tutaj mają
No, jeszcze wdrapujemy się na pobliskie najwyższe wzniesienie.
Na górze "restauracja" ful wypas.
Zamawiamy kolację i podziwiamy zachód słońca nad Lalibelą
Wkrótce lecę do Etiopii, więc czytałam Waszą wspaniałą relację z wyprawy z wielką ciekawością.Podziwiam Waszą odwagę i nie do podrobienia poczucie humoru:):) Ahoj:)
OdpowiedzUsuńWrażeń życzę...
UsuńPozdrawiam