Następny dzionek.
Koniec naszego pobytu w Lalibeli (warto tutaj było przyjechać), dziś jedziemy na wschód - cel główny Harar.
Ostatnie fotki w rejonie Lalibeli
od teraz krajobraz drastycznie się zmienia
Wjechaliśmy w surowy klimat pustyni
Droga to główny szlak do Dżibuti
Jedziemy i przez dziesiątki kilometrów nie ma nic - dosłownie nic, wszystko wyschnięte, tylko suche akacje...
W tak surowym klimacie mieszkają Czesie-Afarowie
Czesie owi bardzo nieskorzy są do spoufalania się z białasami, unikają nas a i trudno o obrazek z nimi - zaraz sięgają po kamień i rzucają w nas
Typowa willa Czesia-Afara
Nigdzie nie ma wody - masakra
Czesie-Afary przy domku mają wykopany dół wyłożony czarną folią, nocą osadza się w nim rosa,.
Czesie zbierają wodą nad ranem no i tak sobie radzą
są i inni padlinożercy
Główny szlak do Dżibuti, jest i zajazd - motel.
Zatrzymujemy się bo troszkę zgłodnieliśmy
za tą budą (restauracją) znajduje się motel - bezpośrednio na słoneczku (czasem w cieniu) można przekimać.
W karcie tylko danie dnia
Zupka z muchami no i placek, tfu indżera,
oraz mięsko z kozy okraszone muchami no i placek, tfu indżera
Przełknąć - przynajmniej tutaj owego placka nie można
Robimy błąd, pytamy o chleb.
Czesiowa mówi by poczekać.
Leci do pobliskich blaszaków.
Po dziesięciu minutach wraca uśmiechnięta przynosząc przepięknie wyglądające bułeczki, zamawiamy do tego mięsko.
Do każdego kawałka mięsa przylepione są cztery dorodne zielononiebieski muszki (o tych fruwających nie wspominam).
Bułki mają coś z dwa tygodnie, polewamy je wodą, maczamy w brei zupnej aby zmiękły
Naprawdę jesteśmy głodni.
Nasz Czesio miotełką odgania muszyska - na niewiele to pomaga
Po obfitym posiłku opuszczamy motel
Przy drodze obserwujemy kolejnych mieszkańców pustyni
następny motel
przystajemy aby się napić
No pustynie przejechaliśmy, zatrzymujemy się póżnym wieczorem w jakimś miasteczku na nocleg
Rano w drogę
Krajobraz diametralnie się zmienia
A i Afarskie haty...
...zmieniają wygląd
Coraz bliżej Hararu - coraz więcej Czuwaliczki jadalnej
to jej uprawy
Czuwaliczka jadalna - Khat czyt. czad
Bardzo popularne zioło e Etiopii
Jakiś tam narkotyk ponoć żując toto zapominamy o głodzie no ale więcej o tym troszkę później
a to ofiary khatu
żekomo nie czuć zmęczenia, ale organizm robi swoje...
a to alarm - autoalarm przeciwkradzeniowy
Kierowcy ciężarówek wieszają za naczepami kolczaste gałęzie akacji i Czesie-złodzieje mają utrudnione wejście na pakę
Pomysłowe.
Zatrzymujemy się w jakimś miasteczku na kawkę
w każdej "kawiarni" pojemnik w którym palą przeróżne zioła
nie dość iż fantastycznie pachnie to przy okazji odstrasza robactwo
w miasteczku jest prawie dzień targowym, także nie sposób nie skorzystać.
Adrian z Czesiem-szoferem robią sobie przerwę a ja lecę na miasto w polowanie...
Uwielbiam takie klimaty.
Tylko Czesie dziwnie patrzą co w takiej dziurze robi białas i to w dodatku sam?
robię setki fotek
a to znana już trzcina cukrowa - traktowana jak cukierek
no i sposób jej konsumpcji
Wracam do swoich
Adi już pałaszuje żeberka z baranka
Zamawiam i ja
Fantastyczne żarełko.
Tylko bez much, hmm.
Po jedzonku namawiam Adriana na wypad do górującej nad miastem świątyni koptyjskiego kościoła ortodoksyjnego
Idziemy.
Po drodze nie przepuszczam nikomu
no i jest
niestety zamknięta i nie chcą nas wpuścić
modlimy się przed
A to ich najważniejszy - Papież Teodor II (Tawadros II),
Jedziemy dalej
No i docieramy do celu
Rekonesans po mieście
Czesiowe sprzedające ciasteczka z różnistym nadzieniem - nigdy nie wiesz na co trafisz - może i dobrze??
znów endemiczny owoc
Dżilmo
Tak tutaj o nim mówiono
Twardy, skorupka cuś mniej więcej jak orzech kokosowy
Trzeba rozbić młotkiem, ewentualnie kamieniem
W środeczku miąższ o konsystencji budyniowatej (niby w formie plasterków jak pomarańcza, lecz bardzo miękki)
Zapach na pierwszy rzut nawet niezły, coś jakby czekolada (kupiłem tego kilka owoców do domu, zawinięte w worku i ciuchach, po powrocie do domciu cały plecek pachniał-śmierdział przez kilka tygodni tum zapaszkiem - jak się okazało bardzo intensywnym)
Owoce owe jak mówi Czesiowa dobre na żałądek, trawienie.
Nie bardzo nam przypadają do gustu, lecz jak zdrowe to troszkę tego się nawpieprzamy...
Na każdym kroku Czesie odurzeni khatem
No teraz już czas i miejsce aby tego popróbować, ale to jutro...
Gdzie się da - kosztujemy wszystko...
Wieczorkiem u podnóża miasteczka przy śmietnikach zbierają się hieny, wyjadając z śmieci co lepsze kawałki.
Czesie zrobili z tego show.
Trzeba tez i nam to zobaczyć
Idziemy
Na początku młody Czesio wychodzi z wiaderkiem padliny na środek placyka i nawołuje przenikliwym krzykiem pieski
Po chwili przychodzą - pierwsze młode
Do młodszych dołanczają starsze
no ich bliskośc troszkę przeraża
Ścisk szczęk hieny wynosi 800kg/cm - większy niż niedzwiedź, jaguar. Kości o średnicy 8 cm gryzie jak paluszki.
Tak dla porównania człowiek ma nacisk 73kg/cm, rotweiler 149kg, owczarek niemiecki - 108kg.
hieny są bardzo uzdolnione wokalnie
Wydaja przenikliwe ryki, okrzyki, pomruki, chichoty, śpiewy
Istny koncert
niestety Adi nie zrobił mi zdjęcia jak piesek je mięsko z moich ust
Szkoda
Szkoda iż nie było z nami ś.p. Jasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz