czwartek, 20 marca 2014

Etiopia cz.11

Następny dzionek.
Koniec naszego pobytu w Lalibeli (warto tutaj było przyjechać), dziś jedziemy na wschód - cel główny Harar.

Ostatnie fotki w rejonie Lalibeli



od teraz krajobraz drastycznie się zmienia





Wjechaliśmy w surowy klimat pustyni
Droga to główny szlak do Dżibuti

Jedziemy i przez dziesiątki kilometrów nie ma nic - dosłownie nic,  wszystko wyschnięte, tylko suche akacje...
W tak surowym klimacie mieszkają Czesie-Afarowie
Czesie owi bardzo nieskorzy są do spoufalania się z białasami, unikają nas a i trudno o obrazek z nimi - zaraz sięgają po kamień i rzucają w nas




Typowa willa Czesia-Afara



Nigdzie nie ma wody - masakra
Czesie-Afary przy domku mają wykopany dół wyłożony czarną folią, nocą osadza się w nim rosa,.
Czesie zbierają wodą nad ranem no i tak sobie radzą

 



są i inni padlinożercy






Główny szlak do Dżibuti, jest i zajazd - motel.
Zatrzymujemy się bo troszkę zgłodnieliśmy
 

za tą budą (restauracją) znajduje się motel - bezpośrednio na słoneczku (czasem w cieniu) można przekimać.




W karcie tylko danie dnia
Zupka z muchami no i placek,  tfu  indżera,
oraz mięsko z kozy okraszone muchami  no i placek,  tfu  indżera



Przełknąć - przynajmniej tutaj owego placka nie można
Robimy błąd, pytamy o chleb.

Czesiowa mówi by poczekać.
Leci do pobliskich blaszaków.

Po dziesięciu minutach wraca uśmiechnięta przynosząc przepięknie wyglądające bułeczki, zamawiamy do tego mięsko.



Do każdego kawałka mięsa przylepione są cztery dorodne zielononiebieski muszki (o tych fruwających nie wspominam).
Bułki mają coś z dwa tygodnie, polewamy je wodą, maczamy w brei zupnej aby zmiękły
Naprawdę jesteśmy głodni.
Nasz Czesio miotełką odgania muszyska - na niewiele to pomaga




Po obfitym posiłku opuszczamy motel

Przy drodze obserwujemy kolejnych mieszkańców pustyni





następny motel
przystajemy aby się napić




No  pustynie przejechaliśmy, zatrzymujemy się póżnym wieczorem w jakimś miasteczku na nocleg
Rano w drogę
Krajobraz diametralnie się zmienia







A i Afarskie haty...


...zmieniają wygląd








Coraz bliżej Hararu - coraz więcej Czuwaliczki jadalnej



to jej uprawy


Czuwaliczka jadalna  -  Khat  czyt.  czad
Bardzo popularne zioło e Etiopii
Jakiś tam narkotyk ponoć żując toto zapominamy o głodzie  no ale więcej o tym troszkę później


a to ofiary khatu



żekomo nie czuć zmęczenia, ale organizm robi swoje...





a to alarm - autoalarm przeciwkradzeniowy


Kierowcy ciężarówek wieszają za naczepami kolczaste gałęzie akacji i Czesie-złodzieje mają utrudnione wejście na pakę
Pomysłowe.

Zatrzymujemy się w jakimś miasteczku na kawkę





w każdej "kawiarni"  pojemnik w którym palą przeróżne zioła
nie dość iż fantastycznie pachnie to przy okazji odstrasza robactwo





w miasteczku jest prawie dzień targowym, także nie sposób nie skorzystać.
Adrian z Czesiem-szoferem robią sobie przerwę a ja lecę na miasto w polowanie...







Uwielbiam takie klimaty.

Tylko Czesie dziwnie patrzą co w takiej dziurze robi białas i to w dodatku sam?









robię setki fotek












a to znana już trzcina cukrowa - traktowana jak cukierek

  

no i sposób jej konsumpcji











Wracam do swoich
Adi już pałaszuje żeberka z baranka
Zamawiam i ja




Fantastyczne żarełko.
Tylko bez much,  hmm.

Po jedzonku namawiam Adriana na wypad do górującej nad miastem świątyni koptyjskiego kościoła  ortodoksyjnego

Idziemy.
Po drodze nie przepuszczam nikomu














no i jest




niestety zamknięta i nie chcą nas wpuścić
modlimy się przed









A to ich najważniejszy - Papież Teodor II  (Tawadros II),




Jedziemy dalej




No i docieramy do celu




Rekonesans po mieście









Czesiowe sprzedające ciasteczka z różnistym nadzieniem - nigdy nie wiesz na co trafisz - może i dobrze??






znów endemiczny owoc
Dżilmo
Tak tutaj o nim mówiono



Twardy, skorupka cuś mniej więcej jak orzech kokosowy
Trzeba rozbić młotkiem,  ewentualnie kamieniem


W środeczku miąższ o konsystencji budyniowatej (niby w formie plasterków jak pomarańcza, lecz bardzo miękki)



Zapach na pierwszy rzut nawet niezły,  coś jakby czekolada (kupiłem tego kilka owoców do domu, zawinięte w worku i ciuchach, po powrocie do domciu cały plecek pachniał-śmierdział przez kilka tygodni tum zapaszkiem - jak się okazało bardzo intensywnym)

Owoce owe jak mówi Czesiowa dobre na żałądek, trawienie.
Nie bardzo nam przypadają do gustu, lecz jak zdrowe to troszkę tego się nawpieprzamy...




Na każdym kroku Czesie odurzeni  khatem
No teraz już czas i miejsce aby tego popróbować, ale to jutro...






Gdzie się da - kosztujemy wszystko...

























Wieczorkiem u podnóża miasteczka przy śmietnikach zbierają się hieny, wyjadając z śmieci co lepsze kawałki.
Czesie zrobili z tego show.
Trzeba tez i nam to zobaczyć

Idziemy





Na początku młody Czesio wychodzi z wiaderkiem padliny na środek placyka i nawołuje przenikliwym krzykiem pieski
Po chwili przychodzą  - pierwsze młode






Do młodszych dołanczają starsze
no ich bliskośc troszkę przeraża

Ścisk szczęk hieny wynosi 800kg/cm - większy niż niedzwiedź, jaguar.  Kości o średnicy 8 cm gryzie jak paluszki.
Tak dla porównania człowiek ma nacisk 73kg/cm,  rotweiler 149kg, owczarek niemiecki - 108kg.












hieny są bardzo uzdolnione wokalnie
Wydaja przenikliwe ryki, okrzyki, pomruki, chichoty, śpiewy
Istny koncert




niestety Adi nie zrobił mi zdjęcia jak piesek je mięsko z moich ust
Szkoda
Szkoda iż nie było z nami ś.p. Jasia











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz