czwartek, 23 lipca 2015

Maroko 5

Jedziemy ku cywilizacji

Kierunek - zachód



Przy drodze można zanabyć rozmaitych skamielin oraz minerałów
Niektóre niezwykle okazałe





Wspinamy się coraz wyżej


Dojeżdzamy do przełęczy Tizi n'Tichka  2260 m. npm (rzekomo najwyżej położona przełęcz z przejezdną dla aut dróżką w Afryce  Północnej)
Fajnie






Ponoć przejechanie tą  drogą wytwarza mnóstwo adrenaliny - niestety nie doświadczyliśmy
No ale widoczki zapierają dech w piersiach



Od listopada do marca pełno tutaj śniegu, droga staje się nieprzejezdna przez spadające lawiny


Czasem wąską - szczególnie przy mijaniu ciężarówek, ale bez szału...



 





No i nasz cel
MARAKESZ


Przy drodze mnóstwo pysznych owoców opuncji - tylko je zebrać?...


No i docieramy
Na początek wjeżdzamy do środka medyny




Zatrzymujemy się i szukamy noclegowiska
Z noclegiem nie ma problemu
Ale pozostawienie naszego miśka w tych wąziutkich uliczkach?




Postanawiamy wyjechać z medyny
3 minutki od placyku  Jemaa el-Fna
Obok hoteliku parking ogrodzony - BAJKA



Ruszamy na Medynę





Tysiące uliczek, zakamarków, zaułków
To co lubimy najbardziej
Trzeba się zgubić by poznać ten smaczek tego świata...






Bazar, bazar, bazar...





Kupić tutaj możesz wszystko






No i Czesie i Czesiowe
Bajka














Żarełko
Takie prawie europejskie



















Łazimy po medynie dalej


Żeby się zgubić trzeba naprawdę chcieć
Nie wiem? wszystkie przewodniki piszą iż o zgubienie w medynie Marakeszu jest bardzo łatwe??
No nie wiem?
Na wszystkich większych skrzyżowaniach uliczek są tabliczki wskazujące drogę na większe place medyny (w tym na plac Dżamaa al-Fina) - nie ma problemu z orientacją.



Uliczki wąskie
Mogą przytłaczać
Dla nas Bajka
































Na każdym kroku świeży soczek
Pycha





 

W Fezie byliśmy w garbiarnio-farbiarni.
W Marakeszu - nie
Kierunek na śmierdząca dzielnicę



Docieramy do celu




Tutaj w przeciwieństwie do garbarni w Fezie chodzimy pomiędzy kadziami
Doznania ciekawsze




no, ale trzeba mieć wytrwałość (albo w gałązkach świeżej mięty cały czas nos trzymać...)










Zapaszki oryginalne  -  ale warto


Przy wyjściu z garbarni  - maczet

Niestety fuul nie mieścimy się...






jak wspomniałem wcześniej w labiryncie uliczek trzeba bardzo chcieć się zgubić
co jakiś czas tabliczka z wskazaniem głównego placu












drogowskazy na każdym kroku







Szwendamy się po uliczkach medyny do wieczora
Bajka


































Ach ten soczek...


 Plac  Jamaa el fna











Plac  Jamaa el fna  -  pochodzenie nazwy placu do dziś nie jednoznaczne jest
Jemaa oznacza w języku arabskim zgromadzenie - prawdopodobnie nawiązując do zniszczonego meczetu.
Fana lub FINA oznacza śmierć lub dziedziniec.
Czyli  -  zgromadzenie śmierci,  lub  Meczet śmierci 
Jedne przewodniki mówią iż  odnosi się to do publicznych egzekucji na placu około 1050 roku


Idziemy do jakiejś knajpy i przy piwku spoglądamy z tarasu na stopniowo zapełniający się placyk  i krążących na nim naganiaczy



"treserzy" żmij czy innych plazów


"treserzy" człekokształtnych



człowiek orkiestra













placyk sukcesywnie się zapełnia






Karol próbuje negocjować z kobrą




no i z swoją kuzynką


















przystawka w postaci "winniczków"
smakołyk uwielbiany nprzez marokańskie dzieci







szału nie ma
smakuje tylko Karolowi





idziemy na konkrety









dużo po północy idziemy do swego hotelu







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz